Las lasem, zima zimą, ale iść trzeba.

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

Jest to recenzja filmu "Chodzenie po lesie. Zimą" Michuka.

Filmów o chodzeniu, ewentualnie bieganiu po lesie jest sporo, więc z pozoru film Michuka to nie jest jakieś odkrywcze dzieło, a jego długość (nieco ponad 30 sekund ) to nowy gatunek - kino bardzo krótkiego metrażu. Oczywiście to sarkazm, a jeśli ktoś nie wie, co to sarkazm, odsyłam do słownika (haha, lol, roftl, XD).

Ale już serio - jest coś w chodzeniu po lesie, że nieważne, jaki film się o tym nakręci - długi, krótki, dramat, komedię - to będzie się widzowi podobało. Jak powiada klasyk - natura, natura, natura. I to podstawowy a zarazem jedyny poważny zarzut pod adresem omawianego filmu - Michuk pod względem doboru tematu poszedł na totalną łatwiznę. Już po tytule można było spodziewać, że film będzie się podobał. Natura, świeże powietrze, drzewa, leśne ścieżki, śnieżna biel i skrzypiący pod butami śnieg - jeśli o mnie chodzi nie trzeba nic więcej, aby mnie uwieść. I w rzeczy samej uwieść się pozwoliłem.

"Film o chodzeniu po lesie" to kino ekstremalnego minimalizmu. Widzimy tylko czapkę, szalik, fragment twarzy, zmęczony wzrok (mały kacyk, hę?), w tle ośnieżone korony drzew. W sferze dźwiękowej film tworzą nakładające się na siebie dźwięki: skrzypienie śniegowców i ciężki oddech bohatera, który można jedynie porównać do oddechu Justyny Kowalczyk na finiszu biegu na 30 kilometrów. W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o genialnej kreacji aktorskiej. Filmy, w których autor pokazuje swoje życie mogą razić natrętnym ekshibicjonizmem, tak jak w wypadku "Tarnation", jednak Michukowi udało się uniknąć tej pułapki. Aktor-reżyser-bohater - po prostu Michuk oddziela się od tej tandetnej nachalności kolejnymi warstwami odzieży. Widz, aby dostrzec mroczny, egzystencjalny wymiar tej filmowej przypowieści musi przebić się przez szalik i czapkę, a brak dialogu rekompensuje kod oddechu i ciężkie stąpanie po śniegu.

Michuk - współczesny Syzyf - zmierza. Ale dokąd zmierza? A może nie zmierza, a po prostu idzie? Sam nie wiem: idzie czy zmierza, zmierza czy idzie? Tajemnica w tym filmie goni tajemnicę, bo dokąd, po co? Czy ta podróż ma sens? Czy ta droga, jego droga, jest dokądś? Ostatnie ujęcie buduje abstrakcyjną ścianę wieloznacznych możliwości interpretacyjnych. Pójdę jedną z tych dróg. Kiedy oko kamery przechodzi płynnie z twarzy wędrowca i przesuwa się w stronę leśnych rozstajów, a widz wpada w obłęd, że to kolejny dylemat, w którą stronę iść i że zostanie z tym dramatycznym rozdarciem już na zawsze, to ja zobaczyłem trzecią możliwość. Na samym końcu pejzażu, dosłownie w ostatnim momencie dojrzałem dziwny kształt. Według mnie jest to pokrywa od schronu przeciwatomowego. To właśnie tam zmierza nasz "every man". W tej koncepcji Michuk to "last man standing", współczesny Noe, który odbuduje ludzkość po wielkiej katastrofie. Ktoś zada pytanie - jak samotny bohater może zrobić to w pojedynkę? Wszak Noe miał małżonkę (jak jej tam było - zapomniałem). A jeśli w tym schronie ktoś na niego czeka? Bo tak naprawdę "Film o chodzeniu po lesie. Zimą." to film o wielkiej miłości aż po kres świata. Miłości wobec której blednie nawet Apokalipsa.

Zwiastun:

Czyli nie podobało Ci się? Ale jak mogło być inaczej... Umbrin - bez obrazy, ale zioniesz komerchą na kilometr :P

Hahaha po raz drugi przez Ciebie umarłam ze śmiechu. Świetne!

Ależ skąd. Podobało mi się bardzo :). Lubię absurdalny humor po prostu. Recenzja pierwsza klasa. A co do komerchy to oczywiście lubię dobrą komerchę :)

Żart był kurde. Poza tym muszę dokładać do pieca, bo mi wątek padnie.

Film jak film, ale recenzja genialna! =}

Lapsus, jesteś moim idolem :D

Film o chodzeniu po lesie - już wkrótce w rekomendacjach wszystkich Filmasterów.

Bez wątpienia będę musiał jeszcze kilkakrotnie obejrzeć ten film, nim zdobędę się na jakąś ocenę, możliwych ścieżek interpretacji jest bowiem tyle, co drzew w lesie. Na razie waham się między oceną 1 a 10. Co nie zmienia faktu, że recenzja w świerkową dechę!

Super recenzja Lapsusie!
Moja interpretacja tego wiekopomnego dzieła poniżej.
"Śniezna Odyseja 2010"
Kubrickowskie gwiezdne dziecko po długiej wędrówce powraca na ziemie. Dzieki superzdolnosciom nabytym w czasie kosmicznej podrozy udaje mu sie przetrwac kolejna epoke zlodowacenia. Przez kilkadziesiat lat oddaje się samotnej wedrowce po lasach, w czasie ktorej próbuje dociec sensu swej misji. Bohatera widzimy w kluczowym momencie jego drogi. Intuicja wiedzie go ku tajemniczemu artefaktowi wyznaczajacemu kolejna epoke w dziejach gatunku ludzkiego.

A ja już wczoraj kilka razy obejrzałam film "Chodzenie po lesie zimą" i zastanawiałam się, o co Michukowi chodzi, że tak chodzi i chodzi? Dzisiaj genialna recenzja i już wszystko jasne!

@ lapsus: jak dla mnie należy CI się owacja na stojąco! ;)

Tylko aplauz i zaakceptowanie :)

Dołączam się do ogólnego aplauzu dla Lapsusa (zawsze jest ten jeden widz lub czytelnik, który zaspał i ostatni zrywa się, by klaskać). :)

Jeśli chodzi o pytania, które pozostawiono otwarte, liczę na wyjaśnienie w sequelu.

@Esme od kilku dni masz już okazję: http://lapsus.filmaster.pl/artykul/film-ktorego-nie-bylo/

Wyjaśniło się coś? :)

Recenzja świetna z wysokim poziomem wazeliniarstwa:D chyba napiszę swoją, bardziej obiektywną ;D

Kaman Ayya! Szoł nam so potrafisz!

Dodaj komentarz